Śladami Służebnicy Bożej Anny Jenke. Złockie, Muszyna, Krynica......



Śladami Służebnicy Bożej Anny Jenke.


Miesiąc październik 2014 roku spędziłam w sanatorium w Złockiem. Podczas pierwszego tygodnia pobytu, zajrzałam któregoś dnia do biblioteki sanatoryjnej. Po krótkiej wymianie zdań, pani która wypożyczała książki zapytała, czy czasem nie jestem ze wschodu?
- Tak. Odpowiedziałam, z Jarosławia.
- Czy nie znam Siostry Bernadety?
-Znam. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Siostry z pozdrowieniami od kuracjuszek. W tym momencie nastąpiła wymiana imion i krótki opis, co nas łączy… Łącznikiem stała się Osoba, której proces beatyfikacyjny jest w toku, Pani Profesor z Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych w Jarosławiu, którego jestem absolwentką i emerytowaną nauczycielką. Tym wzbudziłam zainteresowanie, poparte wieloma pytaniami o Sł. Bożą Annę Jenke.

Panie z biblioteki sanatoryjnej, były odtąd towarzyszkami wszystkich wycieczek pieszych po okolicy. Najważniejszą z nich było zdobycie przez nas najwyższego szczytu Muszyny- Malnika (726 m).
Poprzednim razem podczas pobytu w Krynicy- Zdroju odwiedziłam Muszynę, wdrapałam się na wzgórze „Baszta” i podziwiałam piękne widoki i szczyt Malnik. Cieszyłam się wtedy niezmiernie, gdyż wiedziałam że w dzieciństwie nasza Pani Profesor Anna Jenke spędzała tu z rodzicami wakacje.

Zapragnęłam pokazać i udostępnić widoki z Muszyny i okolic bo miejsca te są szczególne, doznawałam tam codziennie wielu zachwytów dla piękna poranków i zachodów słońca, dla wspaniałej okolicy z wzgórzami dookoła. Przemierzałam prawie codziennie odległość od Złockiego do Muszyny (ok. 3 km) z kijkami. Pogoda jak zamówiona, przepiękna, gorąca jesień. Pomyślałam, że zdarzyło mi się to wszystko w momencie, gdy przeżywałam swoje całkowite oderwanie się od pracy w szkole (przejście na emeryturę), bardzo to przeżywałam!
Znów przemknęła mi myśl, że Pani Profesor działa….
Postanowiłam po powrocie zajrzeć do „Dzienniczków i rozważań” Anny Jenke, opracowanych przez siostrę dr Bernadetę Lipian, wydanych w 1997r.
Sł. Boża Anna Jenke, kilkadziesiąt lat wcześniej jako panienka, przebywała tu z rodzicami na wakacjach.
Podziwiając Muszynę i jej okolice zacytuję z „Dzienniczków i rozważań’ opisy oddające tekstem urodę tych miejsc. Nadmienię, że pisała je dwunastolatka, wrażliwa na piękno otaczającego ją świata. 



„18.VI.1933
…W Muszynie siadłyśmy na fiakra i pojechałyśmy do Pana Dyrektora Posłusznego, aby nam był łaskaw wskazać jakieś odpowiednie mieszkanie. Usiadł do powozu i pojechaliśmy i jaki tam był… ‘fetor”. Az wreszcie wybrałyśmy śliczny , jasny, wesoły, pokoik na pięterku z ganeczkiem i to wszystko było dzięki… mnie, gdyż uparcie stałam przy wybraniu tego pokoiku.

(…) Z naszego okienka rozciąga się widok na piękne góry. Jedna z nich nazywa się „Baszta”- ślicznie się zwie! Porośnięta jest cała lasem, a u stóp jej płynie śliczna rzeczka Kryniczanka (zwana tu Muszynką). Do tej rzeczki mamy może dziesięć kroczków i ja z tego się ogromnie cieszę…” (1)



Zachwyt dla urody tego miejsca wyrażony jest w opisie

z 19.VI.1933, cyt.

(…)Do "Zdroju" jest dość daleko. Trzeba przechodzić przez Poprad, Kryniczankę, most kolejowy i przez różne kładki na potokach. Droga ta bardzo nam przyjemnie zeszła, gdyż byłyśmy otoczone ze wszystkich stron prześlicznymi górami. Podziwiałyśmy ich majestatyczną piękność. Gdy słońce zachodziło wracałyśmy ze "Zdroju", gdzie napiłyśmy się wody mineralnej. Pyszna. Wiec wracałyśmy, gdy słońce przechyliło się ku zachodowi i już, już skrywało się zupełnie za „Zamczyskiem” (góra, na której są ruiny starego zamku), gdy nagle wytrysły z niego potoki różowego światła, a góry kąpały swe szczyty w jego promieniach. Nigdy tego widoku nie zapomnę, wszystko stanęło, jak w odblasku ognia. Piękne było, lecz oto światłość różowa niknie, a góry otulają się w białe obłoczki mgieł i cicho zasypiają… I nam też czas spać, więc prędko idziemy do domu, z sercem przepełnionym radością… A cieszymy się z tego, że Pan Bóg dozwolił zobaczyć jeden z cudów przyrody, którą stworzył…” (2)


Nasze wejście na Malnik w którymś momencie stało się bardzo dramatyczne, jedna z uczestniczek słabła, zgodnie poprosiłyśmy Sł. Bożą Annę Jenke o pomoc. Faktycznie pomoc była natychmiastowa, koleżanka odzyskała siły. A droga zamieniła się z wąskiej w szeroką do spokojnego zejścia.
Krzyż natomiast znajdował się poniżej szczytu. Nie wiadomo czy ten o którym czytałam w pamiętnikach…


„ 20.VI.1933r.
(…)A potem wycieczka na „Basztę”. Przeprawa przez Muszynkę po kładce i potem i potem już w las, ale taki ”cybulizowany”. Co dziesięć kroków ławeczka. Mimo to nic nie stracił swojej dzikości… Jest on taką skarpą, którą można by nazwać przepaścią, gdyż jest to stocze „Baszty” bardzo strome…”(3)

21.VI.1933r.

(...) Z naszego weneckiego okna widać górę „Malnik” (Hm, jakaś dziwna i niezbyt ładna nazwa), na szczycie tej góry stoi… Krzyż! Muszę się tam kiedyś wybrać i już! (4)

25.VI.1933r.

(…)Po południu poszłyśmy nad Poprad, gdyż zrobiło się ślicznie, słońce zaświeciło, a powietrze stało się jędrne i świeże. Usiadłyśmy na ławeczce nad Popradem. Przypatrzyłyśmy się trawkom, na których drżały srebrno- szafirowe kropelki rosy. Prześliczny roztaczał się widok. Stoki i zbocza gór pokryły się srebrną szybką rosy, która była niczym tęcza. W powietrzu czuć było woń! Czego?- Pachniały zboża i trawy, smreki i sosny, kwiaty i wszystko. Woń szła nawet od wody. Cudnie i uroczo. Czerwona kula słońca staczała się powoli w przepaścistą głębię mroku. Wieczór zapadał. Piękny wieczór lipcowy a raczej czerwcowy. Zanuciłyśmy tę starą piosenkę: "czas do domu czas już wołają nas". Nikt nas nie wołał, to zupełna prawda, ale uczułyśmy chęć spoczynku, więc… szłyśmy do tego naszego domu… Przed nami widniał krzyż na "Malniku", oświecony tysiącem ostatnich złoto- czerwonych promieni.” (5)

 

„26.VI.1933r.

(...) Dziś był targ, a raczej jarmark. Rusinki w haftowanych koszulach, fałdzistych spódnicach i skórzanych trepach, przyniosły na rynek jajka, masło, ser, koguciki i różne różności do jedzenia. Rusini zaś ubrani w guńki ciemne, prześlicznie haftowane, w białe koszule i obcisłe spodnie, naznosili zabawek cały rynek. (…)Potem spacer nad Poprad.
Śliczna i urocza rzeka, gdy ją słońce oświeci, zdaje się, że płyną strugi roztopionego złota… Usiadłyśmy na ławeczce i wpatrywały się w głębię wody. (Muszyna jest nadzwyczaj "cybulizowanym" miastem, więc nad Popradem, Muszynką, pod każdym drzewem w sadzie, a nawet w lesie- są ławeczki). Między kamyczkami pluskały się wesołe rybki, a żaby w pobliskich zaroślach- cicho skrzeczały. – Było prześlicznie. (6)

27.VI. 1933r.

(...)Ranek wstał świeży, cichy i dzień zapowiadał się prześliczny. Góry odsłoniły białe pasemka mgieł, snujące się leniwie po zboczach. I dziś właśnie byłam na Malniku pod krzyżem. Stało się zupełnie niespodzianie!

Po drodze dogodnej szłyśmy prędko, patrząc na łąki pełne kolorowych kwiatów. Potem ścieżka stawała się coraz bardziej stroma, aż w końcu stała się zupełnie pochyłą.(…)Potem jeszcze jeden wysiłek i … wysoki, olbrzymi drewniany Krzyż. Ja pierwsza dotknęłam się jego, gdyż pierwsza "zdobyłam" szczyt.

Rozglądałyśmy się dokoła. Przed nami roztaczał się prześliczny widok. Góry sine i lasy zarysowywały się wyraźnie na tle szafirowego nieba. W dali sina wstęga Popradu wije się u podnóża "Baszty". A jeszcze dalej ostre i nagie szczyty Tatr. Prześliczne! Podnoszą swe granie ku górze! Ocknęłam się z zachwytu i zaczęłam zbierać różne "pamiątki" z pierwszej wycieczki na "Malnik", 

na co się składały różne kwiatki, trawki i gałązki! Powrót! Na zboczach góry zbieramy dzwoneczki liliowe, bławatki, kąkole, rumiany i wszystkie inne. Po powrocie do domu strasznie byłam dumna z tego, iż byłam pod Krzyżem na "Malniku".(7)


30.VI.1933r.

(...) 30- ty. Miesiąc czerwiec kończy się, jutro nastanie lipiec, a z nim ciepłe, ale świeżością pachnące ranki i gwiaździste wieczory. Przed oczyma staje mi obraz (w lipcu) zachodzącego słoneczka, potem mroki i za chwilę niebo całe usiane jest miliardami gwiazd, wyglądających jak srebrne dukaty… Czyż nie piękny widok? (8)

7.VII.1933r.
(...)Dziś od rana spacerujemy z Tatusiem, choć deszcz pada! Byliśmy prawie, ale niestety tylko "prawie", na szczycie "Baszty". Śliczna góra, każdy musi to przyznać! Ach! (9)



9.VII.1933r.
(…) Jakoś dzisiaj specjalnie ładny i świeży dzień! (…)poszłyśmy za "Zamczysko", bardzo nam się ta droga podobała, więc po południu poszłyśmy znowu tam, tylko trochę dalej! Widzieliśmy Jaworzynę(1213m), do której jest 18 km. Śliczna góra, taka sina i wysoka! Potem zobaczyliśmy cudo architektury! Nie! Raczej cudo przyrody. Trzy grzyby z …profilu! Olbrzymie! Pieńki białe, a kapelusze czerwono- ceglaste. I to wszystko z kamienia! Grzybki są ogrodzone, żeby nikt ich nie popsuł. (10)

13.VII. 1933r.
(...) Pogoda się zaczyna. Nie chcę jej wystraszyć głośnym okrzykiem radości, więc milczę! A raczej mówię o niej cichutko!!! Słonko pięknie i wesoło świeci, więc idziemy: ja, Tatuś i Jasio na "Malnik"! Cudownie było, tylko że Mamusia nie może iść, bo coś troszkę nie jest zdrowa. 

Z "Malnika" widać było bardzo dobrze Tatry. W ogóle śliczny roztaczał się widok, na dalszych górach prawie symetryczne szachownice pól, o różnych odcieniach, w dali ciemne lasy, a wszędzie ślicznie i wesoło. (11)



14.VII.1933r.

(…) Muszyna jest pięknie położona, we wielkiej i szerokiej dolinie, dookoła której piętrzą się góry. Najbardziej podoba mi się Zamczysko, gdyż jest to góra ponura, dzika o nagich i prostopadłych zboczach wschodnich, zaś reszta porośnięta jest ślicznym lasem jodłowym! (12)



17.VII.1933r.

(...) Dziś byłam w… Krynicy… Wyjechaliśmy o trzeciej z przystanku. Stacja (naturalnie w Krynicy)- cudna.

Krynica "pra- pra- prze- piękna", a nowe Łazienki "naj- naj- piękniejsze", ale "Zuber" "pra-pra- wstrętny"! Akuratnie wtedy wybuchał "Zubrzysko", przy którego piciu zbiłam rurkę. "Kryniczanka" pyszna, "Karol"- można wytrzymać, ale "Zuber"- lepiej nie pisać! Cóż za świństwo! Fee! Pfaj! (...) Pensjonat Zamek bardzo, bardzo ładny, góra "Parkowa", statua M. Boskiej, skocznia narciarska i wszystko, wszystko śliczne.(13)

Krynica- Zdrój (2010r.)


19.VII.1933r.
(…) Śliczny spacer. (…) Po drodze aż dwa źródełka: jedno z wodą żelazną, a drugie ze zwykłą, miotającą piaskiem.( Zwykłe źródła, a raczej zwykła woda jest tutaj radością). Potem "lipowy las".(14)

23.VII.1933r. (…)

Po południu byłam trzeci raz już na "Malniku". Teraźniejszą wycieczkę odbyłyśmy inną drogą. Otaczając dookoła górę zdobyłyśmy inne zbocze. Cudny spacer. Powietrze czyste i świeże. Ze szczytu "Malnika" roztacza się cudowny widok na sąsiednie góry, a zwłaszcza na "Zamczysko" i "Basztę"…(15)


Ta część „Dzienniczków…” kończy się sentencją:

"Harcerka jest zawsze pogodna !

Boże Ty widzisz, że życie nasze poświęcić chcemy służbie dla Ciebie i Narodu!”(16)

Mój pierwszy pobyt w 2010 r .w Krynicy- Zdroju i obecny w Muszynie- Złockiem zainspirował mnie do ponownego wczytania się w teksty z „Dzienniczków i rozważań” Anny Jenke.
Opisy sprzed osiemdziesięciu lat cały czas są aktualne. Piękno tych miejsc trwa…
Radosne dzieciństwo naszej późniejszej Pani Dyrektor, naszej Pani Profesor, od języka polskiego, zaowocowało kształtowaniem osób szczególnie utalentowanych, artystów różnych dziedzin plastycznych, rozsianych po całym świecie.
My tak jak kiedyś dziewczynka zachwycająca się pięknem natury stworzonej przez Boga, trwamy pomimo wszystko w tym zachwyceniu dla Piękna, w tym dążeniu i tworzeniu w różnych dziedzinach artystycznych! Jednych twórców widać, inni gdzieś w cichości swych bytów, wyrażają swoje przemyślenia, próbują te bogate emocjami wnętrza wydobywać na światło dzienne.
Nie ma znaczenia, czy ma się dwanaście lat, czy sześćdziesiąt radość dla widoków natury otaczającego nas świata jest niezmienna, o ile wcześniej nie została stłamszona i zniszczona w człowieku w procesie wychowania i edukacji.

Maria Piśko



Blog poświęcony Sł. Bożej 

_______________________________________________________

„Dzienniczki i rozważania” Anny Jenke, opracowanych przez siostrę dr Bernadetę Lipian- 1997r.
1) Str. 48,
2) 48- 49,
3) 49,
4) 50,
5) 54,

6) 54- 55,
7) 55-56,
8) 57,
9) 61,

10) 64,
11) 64,
12) 65,
13) 65,
14) 66,
15) 68,
16) 69

WYDAWNICTWA

__________________________________________________________

PREZENTUJĘ TU NIEKTÓRE TYTUŁY, KTÓRE POJAWIŁY SIĘ DZIĘKI STARANIOM
TOWARZYSTWA PRZYJACIÓŁ ANNY JENKE,

DO TEJ KSIĄŻECZKI pt. "Życie zbudowane na skale.... o Annie Jenke(1921- 1976) nawiążę w artykule o Muszynie i okolicy...