Za zgodą
Towarzystwa Przyjaciół
Anny Jenke
prezentuję tu niektóre materiały
ze " Słonecznej Skały"....
Zachęcam do czytania .
_______________________________________________________
Fragmenty ze Słonecznej Skały numer 108
"Słowo" Anny Jenke dla współczesnych
nauczycieli i wychowawców
Zawrzało w szkołach, zawrzało w państwie - ogłoszono STRAJK NAUCZYCIELI.
Na ten cel wybrano czas egzaminów uczniów z klas gimnazjalnych, ośmioklasistów. Nauczyciele zostawiają uczniów; bezpośrednie ich przygotowanie do egzaminów - i strajkują. O co tu chodzi? Czy o edukację, o podwyższenie poziomu nauczania? Chodzi o podwyższenie zarobków. A tymczasem uczniów najmniej obchodzi sprawa wynagrodzenia nauczycieli, natomiast obchodzi ich nauka, ich dalsza edukacja.
Nastąpiło zaciemnienie umysłów. Pieniądz zawładnął umysłami, sercami, uczuciami człowieka. A trzeba pamiętać, że nie pieniądz jest celem człowieka, lecz celem jest wartość duchowa, która wyznacza jego człowieczeństwo. Strajkującym nauczycielom zabrakło tej koncepcji i stracili na tym bardzo dużo. Co stracili? - można by wymienić wiele rzeczy, ale to zostawiamy do oceny samym uczniom, rodzicom, społeczeństwu.
Nauczyciel i wychowawca wzorem pod każdym względem.
Profesor Anna Jenke, która "przy tablicy" przeżyła ćwierć wieku, a poza klasą tj.w domu, gdzie przyjmowała uczniów na indywidualne rozmowy, gdyż o takie prosili, na odwiedziny ich na stancjach, w domach prywatnych , bo taka była potrzeba - jest dla nauczycieli i wychowawców wspaniałym wzorem.
Z młodzieżą spędzała niezliczoną ilość godzin. To był czas już poza limitem, nie zapłacony - ale p o ś w i ę c o n y. Dziś to słowo straciło na znaczeniu; bo któż się chce dziś poświęcać obcym dzieciom, młodzieży i to bez dodatkowego wynagrodzenia? Jeśli są tacy nauczyciele - to chwała im za to. Oby ich była jak najwięcej.
Anna Jenke była świadoma swojej misji nauczycielskiej i od tego należałoby zacząć naszą ocenę i porównanie z dzisiejszą sytuacją. Wiedziała, że w rękach pedagogów i wychowawców złożona jest żywa tkanka Narodu, tj. dzieci i młodzież, którą trzeba tak ukształtować,by rozwijała się zdrowo, prawidłowo i zdolną do podjęcia w przyszłości obowiązków wobec Boga, Ojczyzny i Narodu.
Anna żyła i pracowała w okresie ostrego reżimu komunistycznego. Ówczesny system edukacji
i wychowania nie sprzyjał prawidłowemu wychowaniu młodego pokolenia.
Toteż nauczyciele ze zdrowym rozsądkiem i rodzice normalnie myślący i kochający swoje dzieci czuwali, by nie iść drogą antywychowania komunistycznego i propagandy edukacji opartej na zakłamaniu prawdy, co doprowadziłoby do zniszczenia tej żywej tkanki.
Wbrew ateizacji
Z tym problemem zmierzała się profesor Anna Jenke, która była nieprzeciętna w swej duchowej dojrzałości, intelekcie i wytrwałości w pełnieniu odpowiedzialnej misji nauczycielskiej. Nie było to łatwe, wszak ateistyczne władze dążyły do stworzenia "świeckości szkół", religię ze szkół usunięto i wszelkie symbole religijne, natomiast trudniej im było usunąć Boga z dusz ludzkich. Był stanowczy opór.
Laicyzacja, sowietyzacja i ofensywa antykościelna władz PRL przelewała się przez polskie szkoły jak lawina. Tylko mocne charaktery nauczycieli, a także rodziców ostały się przy zdrowym kręgosłupie moralnym. Przykładem tego jest m.in. Anna Jenke - nazwana "pedagogiem z charakterem". Ona nie utożsamiała się z systemem i nie respektowała ideologii z Komitetu Centralnego PZPR. Realnie oceniała sytuację aktualnych zagrożeń młodzieży. To był prawdziwy pedagog. Była narażona na inwigilację SB, represje, ale to wszystko było NIC wobec ratowania dzieci i młodzieży od zagrożeń, od zepsucia moralnego.
Jej postawa i działalność były prześwietlone blaskiem Bożej prawdy i miłości. I w tym tkwi jej wielkość.
Praca Anny Jenke nie polegała tylko na ratowaniu młodych od zagrożeń, ona ukazywała życie też od strony pozytywnej, uczyła widzieć piękno wokół siebie i cieszyć się nim. Widząc zasmuconych, zmartwionych uczniów, pytała: "Skąd w was tyle goryczy? Czemu nie umiecie być pogodni i grać w "zadowolonego"?
Profesor Anna cieszyła się wielkim autorytetem, bo kochała swoich
uczniów i wychowanków, i to bez wyjątku. Dlatego każdy jej gest, słowa, uwagi,
rady były przyjmowane bez komentarzy. Ona umiała zauważyć każdego, np.
uczennicę siedzącą na schodach z bólem zęba, którą zaraz skierowała do dentysty, z dzieckiem z
wielodzietnej rodziny alkoholików kilka
razy w tygodniu przerabiała zadania domowe. Przy niej, jak mówią jej uczniowie:
"naprawialiśmy nasze charaktery, bo nas kochała i była dobra jak
matka".
Zagrożenia LGBT
Czy problem zagrożeń minął z oficjalnym upadkiem komuny? Czy rodzice mogą być spokojni o swoje dzieci, że nic im nie zagraża? Ten problem nie tylko nie zniknął, ale znacznie się powiększył. Ogromny niepokój budzą nowe zagrożenia, płynące choćby
z LGBT. Ofiarą padną dzieci i młodzież; zabierze się dzieciom piękne dzieciństwo czyste
i niewinne. Zeszpeci je genderowe wychowanie. Na tę sytuację samoczynnie oburzają się Polacy zdrowo myślący i protestują. Może jest ich jeszcze za mało. Może niektórzy nauczyciele i przede wszystkim rodzice "twardą śpią, a młodzież bawi się w seks i zamienia się w próchno" - jak mówiła Anna Jenke i to z dużym wyprzedzeniem. Stańmy zatem w szeregach tych, którzy stawiają tamę złu. Niech polscy nauczyciele zachowają twarz, będą nauczycielami wysokiej klasy, niech nie pozwolą wpuszczać do szkół "latarników" wypaczających właściwe wychowanie, w przeciwnym wypadku szkoły zaleją ciemności,
z których ciężko będzie wyjść na światło dzienne. Niech dla wszystkich pedagogów, wychowawców wzorem będzie prof. Anna Jenke, która w bardzo trudnych czasach - nie tylko w sensie ideologicznym, ale i materialnym - nie wołała o podwyżki zarobków, lecz mówiła: Zrobię wszystko, by młode pokolenie było radosne, piękne, czyste. Czy dzisiejszych polskich nauczycieli stać na takie coś? Chciałoby się by tak było.
Na koniec refleksja
Skąd się to wszystko bierze? Skąd to iście szatańskie pomysły, dewiacje, wynaturzenia u osób dorosłych, bo to oni są zagrożeniem dla dzieci. To oni tworzą wielkie zamieszanie, sieją niepokój w społeczeństwie i narodzie. To oni atakują dzieci i gorszą od najmłodszych lat. A o gorszycielu Pan Jezus powiedział: Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu jednego z tych małych (Łk 17,2). Skąd się to wszystko bierze ? Odpowiedź jest prosta: brak Boga, brak fundamentu, na którym można by było oprzeć edukację i wychowanie młodego pokolenia.
A na pytanie dlaczego nauczyciele strajkują i to w okresie egzaminów swoich uczniów? - niech nauczyciele odpowiedzą sami.
Zabrałam głos w tych ważnych sprawach dotyczących nauczania i wychowania młodego pokolenia jako matka, jako wieloletnia nauczycielka i wychowawczyni i jako Polka, której zależy by młode pokolenie - przyszłość Polski - było zdrowe moralnie, mądre, kochające Boga i Ojczyznę. Wiem doskonale jaką rolę spełnia nauczyciel, kim ma być dla ucznia. Wiem też, że nie wystarcza sama wiedza pedagoga i jego umiejętność posługiwania się najnowocześniejszymi metodami, środkami w edukacji - co zresztą jest to ważne - ale do tego dochodzi jeszcze najbardziej skuteczny środek: to przykład życia nauczyciela. Słuszne jest staropolskie przysłowie: słowa zachwycają, przykład porywa.
Można mieć wątpliwości, co do strajkujących nauczycieli w czasie egzaminów uczniów czy ich przykład "porywa".
Maria Siara
_______________________________________________________________
numer 81:
A P E L
Anny Jenke jako nauczyciela i wychowawcy
SPRAWY WCIĄŻ AKTUALNE
„Dzieci – oto pierwsza i najważniejsza
troska naszych czasów. . .
My dorośli, których przyćmiło głuche milczenie,
przygniótł ciężar walki o byt,
my, którym nieraz tak trudno pójść do ludzi
z duszą bogatą w
miłość,
którzy w atmosferze walki o pieniądze,
zapominamy, gdzie wartość prawdziwa.
Mamy dzieci.
To skarb i prawdziwe bogactwo.
Dzieci, to promień słoneczny co rozjaśnia świat.
Jeśli w dobie zmaterializowania,
na wszystko patrzymy poprzez korzyści,
to nie zapominajmy,
że modlitwa dzieci działa cuda.
Niech Matka Boża weźmie je wszystkie
w swoja opiekę i sprawi, by ich niewinne serca
wprowadziły ład i miłość do domów naszych”.
Jenke; Dz. i rozw., s. 310)
Anna, świadoma ogromnych zagrożeń, ostrzegała:
„Lecimy w przepaść,
co nie ulega wątpliwości – chodzi o zło moralne
i ten właśnie nowy „potop” zaprogramowanego zła …
Prośmy Matkę Bożą, by wyprosiła nam siły
i odwagę do spojrzenia prawdzie w oczy.
Byśmy żarliwie zabrali się do dobrej roboty –
każdy na ile go stać (…).
Bądźmy realistami i w tani sposób
Nie pocieszajmy siebie i nie rozgrzeszajmy …
Za kilkanaście lat będą oceniać,
jak nasze pokolenie wywiązało się
z odpowiedzialności za dzisiejsze czasy,
za dzisiejszą młodzież …
Ta młodzież to nasze zadanie
dane nam przez Boga …
Kto pomoże dziś?
Prasa? Literatura? Radio? Telewizja? Film?
Te wymienione czynniki zalewają młodzież
ciemną mazią tematów przerastających odporność
młodych umysłów i serc.
Odpowiedzialność za słowo mówione
i pisane – jest żadna.
Widać eskalację w zakresie poruszania tematów
trudnych w sposób nieodpowiedzialny (…).
Jak ratować?
Zdajemy sobie sprawę,
że najcudowniejsze wykłady nie pomogą,
jeśli nie postawi się mocno pracy nad sobą,
nad wolą, nad charakterem.
Najwięcej może tu pomóc częsta spowiedź
młodego człowieka
i wiązanie życia z Chrystusem w Eucharystii”.
Rodzice tylko w niejasny sposób
zdają sobie sprawę z niebezpieczeństwa.
Niektórzy mają dobrą wolę i od nich
trzeba by zacząć.
Oni pragną i oczekują rad pedagogizujących.
Cykle pogadanek dla rodziców
z zakresu zagadnień wychowawczych.
Jest to sprawa paląca, pilna!”.
Jenke; Fakty i sugestie)
Ostrzeżenia Anny Jenke są aktualne. Zaprogramowane zło realizuje się
w rodzinach, szkołach. Należy pilnie poszukiwać skutecznych
metod wychowawczych, by położyć tamę złu. Trzeba nam więcej mądrych, odważnych
pedagogów i wychowawców. Nauczyciel i wychowawca nie może godzić się na
przeciętność. Musi sam zadbać o swój poziom intelektualny i moralny. Musi
sięgać do źródła sił i mocy, by podołać trudnej pracy – czyli do modlitwy.
Anna Jenke wiele modliła się, by mogła należycie wypełnić
swoje powołanie.
Modliła się za siebie, ale też za innych pedagogów. Oto
słowa jej modlitwy:
„Matko
Cudownej Przemiany” – spraw,
byśmy
szukali zawsze powołania,
pracowali
nad swoim charakterem,
wznosili
się wyżej
i
nigdy nie godzili się na miernotę” .
Jenke; Dz. i rozw., s.314)
„Prośmy o łaski Boże dla Polskich Nauczycieli,
by poczuli się odpowiedzialni w swym powołaniu przed:
- Bogiem,
-
przyszłością,
- własnym
sumieniem.
Módlmy się za tych, którzy już nie mogą pracować w szkole,
ale sercem są blisko niej.
Módlmy się za nauczycieli tych głęboko świadomych
i tych zagubionych,
by w Jezusie szukali żywej wody.
Jenke; Dz. i rozw., s. 358).
„Módlmy się za wszystkich wychowawców młodzieży,
aby byli wzorem moralności dla swoich wychowanków”.
Jenke; Dz. i rozw., s.332)
Teresa
Kaniowska – nauczyciel konsultant
Dzieci – miłość moja, duma moja,
troska moja
Janusz Korczak
Jak mam pokochać moje dziecko?
Nie miałem od kogo się tego nauczyć
Artykuł nawiązuje do losów
wychowanka Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego, który w wieku 6 lat został
umieszczony w Domu Dziecka. We wczesnym dzieciństwie nie zaznał miłości i
czułości rodzicielskiej, w szkole zaczął sprawiać trudności wychowawcze.
Niedawno sam został ojcem, czy będzie w stanie zaspokoić emocjonalne potrzeby
swego dziecka…
Wprowadzenie do problematyki
artykułu myślą Janusza Korczaka wiąże się ze wskazaniem na potrzebę sięgnięcia
do metod wychowawczych oraz spuścizny literackiej tego wielkiego pedagoga,
pisarza, lekarza i przede wszystkim człowieka.
W Roku Korczakowskim postać tego
pedagoga i jego miłość do dzieci niejednokrotnie stanie się motywem przewodnim
działań nie tylko nauczycieli, ale też
i rodziców, poszukujących skutecznych metod wychowawczych i
sposobów rozwiązywania trudnych sytuacji, jakie pojawiają się w zachowaniu
coraz młodszych dzieci. Warto zatem, będąc zarówno nauczycielem, jak i rodzicem,
zadać sobie pytanie: czy dziecko, którym się opiekuję – powtarzając za Januszem
Korczakiem – to: „miłość moja, duma moja, troska moja”? W jednej z jego
ważniejszych książek „Jak kochać dziecko” znajdziemy wskazanie „Chcę by
zrozumiano, że żadna ksiązka, żaden lekarz nie zastąpią własnej czujnej myśli,
własnego uważnego spostrzegania”. W przypadku małego dziecka w szkole, ucznia
pierwszego etapu edukacyjnego, niewątpliwie największą troską rodziców i
nauczycieli powinno być zapewnienie mu bezpieczeństwa emocjonalnego. Stanowi
ono bowiem podstawę dalszych zabiegów związanych z nabywaniem przez dziecko kompetencji
umożliwiających uczestnictwo w procesie nauczania i uczenia się, istotnych dla kolejnych
etapów edukacyjnych.
Dziecko – miłość moja
Tak myślą o dziecku wszyscy
rodzice. Przekazując dziecko pod opiekę nauczyciela/wychowawcy, prawdopodobnie
oczekują, że taki sam stosunek do ich dziecka będzie miał nauczyciel. Nauczyciel przejmuje rolę rodzica na kilka godzin
dziennie. W tym czasie rodzicom towarzyszy wiele obaw wynikających z rozstania
z dzieckiem – troska, czy poradzi sobie z rolą ucznia, czy będzie umiało funkcjonować
w grupie. Z lękiem przekraczają szkolne progi również dzieci i coraz częściej
zdarza się, że różnymi wątpliwościami pozostają obarczone nie tylko uczniowie pierwszego etapu
edukacyjnego.
Dla
młodszych dzieci bardzo istotne są pierwsze doświadczenia związane z uczeniem
się, pierwsze osiągnięcia czy niepowodzenia. Ważny jest emocjonalny stosunek
dziecka do osiągnięć lub niepowodzeń. Niebagatelne znaczenie mają lęk,
nieśmiałość i umiejętność zaakceptowania nieobecności rodziców. Czy nauczyciel
jest do tego przygotowany? Na jakie trudności może napotkać? Gdzie powinien
poszukiwać pomocy? Czy z trudnym problemem pozostaje w szkole sam, gdy nie
potrafi go rozwiązać? Dlatego należy
pamiętać, że kompetencje nauczyciela pierwszego etapu edukacyjnego mają duży wpływ
na funkcjonowanie ucznia, także na dalszych etapach edukacyjnych.
Dostrzegamy
tutaj potrzebę ścisłej współpracy
nauczycieli z rodzicami. Jest ona konieczna nie tylko w celu kontynuowania
procesu wychowawczego realizowanego przez rodziców. Jest niezbędna do kształtowania
u dzieci nowych postaw, powinna ułatwić im nabycie umiejętności uczestnictwa w
procesie nauczania, pracy czy zabawy w większej grupie uczniów.
Posługując się na wstępie
przesłaniem Janusza Korczaka, chciałabym zwrócić uwagę na dziecko znajdujące
się w sytuacji szczególnej – dziecko opuszczone przez rodziców. Takimi dziećmi
są wychowankowie placówek opiekuńczo-wychowawczych, resocjalizacyjnych lub
socjoterapeutycznych.
Wszystkie
dzieci mają prawo do mądrych, kochających rodziców, którzy przeprowadzą je
bezpiecznie przez wszelkie trudności, ochronią przed zachowaniami ryzykownymi,
ukształtują postawy i przekażą wartości. Wychowankowie placówek opiekuńczo- -wychowawczych
i resocjalizacyjnych nie posiadają takiego zaplecza emocjonalnego. Ich rodzice
mają ograniczone prawa rodzicielskie lub są ich pozbawieni
z powodu niedostatecznego wypełniania obowiązków
rodzicielskich. Dzieci wówczas najczęściej stają się wychowankami placówek
opiekuńczo-wychowawczych lub trafiają do rodzinnych środowisk zastępczych.
Różnie układają się ich losy w placówce, rodzinie zastępczej i w szkole. W związku z tym niemal wszyscy
mają zaburzone poczucie tożsamości oraz bardzo niską samoocenę.
Jak mam
pokochać moje dziecko? Nie miałem od kogo się tego nauczyć – to
wypowiedź jednego z wychowanków Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego.
Michał został umieszczony w Domu
Dziecka w wieku sześciu lat. Prawdopodobnie w jego wczesnym dzieciństwie
nastąpiła deprywacja wszystkich potrzeb istotnych dla prawidłowego rozwoju
emocjonalnego, budowania obrazu własnej tożsamości, poczucia własnej wartości,
bezpieczeństwa, umiejętności nawiązywania kontaktów, funkcjonowania w grupie
czy okazywania uczuć. Nie mógł doznać czułości i miłości rodzicielskiej od
uzależnionej od alkoholu matki, która zmarła niedługo po jego umieszczeniu w
placówce. Okazywania uczuć nie nauczył go ojciec, gdyż nie interesował się
losem syna. Z wypowiedzi Michała wynika, że nie nauczyli go tego również
wychowawcy w Domu Dziecka i nauczyciele w szkole. O swojej wychowawczyni mówi: „Ona się nigdy nie uśmiechała”. W Domu
Dziecka zawsze czuł się kimś niechcianym.
Michał za
kilka miesięcy osiągnie pełnoletniość. Mogłam poznać jego losy, ponieważ w Wydziale Resocjalizacji
i Socjoterapii Ośrodka Rozwoju Edukacji realizujemy zadanie związane ze
wskazywaniem miejsc dla nieletnich, wobec których sąd rodzinny zastosował
środek wychowawczy w postaci umieszczenia w Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym
lub Młodzieżowym Ośrodku Socjoterapii. Z umieszczeniem Michała w MOW były w
ubiegłym roku trudności trwające ponad sześć miesięcy. Chłopiec uciekł z Domu Dziecka
i wykonanie orzeczenia sądu, zgodnie ze wskazaniem miejsca przez ORE, nie było
możliwe, ponieważ nikt nie wiedział, gdzie on przebywa. Michał powrócił do Domu
Dziecka przed Świętami Bożego Narodzenia, przepraszając i deklarując chęć
ukończenia gimnazjum w MOW lub szkole dla dorosłych. Poinformował dyrekcję i
wychowawców, że nie było go z powodu bardzo istotnych okoliczności.
Michał został ojcem dziewczynki,
która ma w tej chwili pół roku i próbował jakoś poukładać swoje życie. Dyrektorka
Domu Dziecka niemal natychmiast zgłosiła do ORE potrzebę ponownego wskazania
miejsca dla Michała w MOW, nie informując o przyczynie niedoprowadzenia do
wcześniej wskazywanego Ośrodka. Wskazaliśmy pierwsze wolne miejsce, które udało się jak najszybciej znaleźć, zgodnie z właściwym
dla niego etapem edukacyjnym, niestety znajdowało się daleko od miejsca
zamieszkania. Dzięki tej okoliczności poznaliśmy historię Michała, gdyż sam
zwrócił się z prośbą o wskazanie miejsca w Ośrodku położonym jak
najbliżej miejsca zamieszkania jego partnerki i dziecka. To wtedy m.in.
powiedział o swoich obawach dotyczących poradzenia sobie z rolą ojca,
o tym, że bardzo chciałby umieć okazywać miłość swojemu
dziecku i przyszłej żonie i o tym, że nie miał od kogo się tego nauczyć. Wielokrotnie
podkreślał, jak bardzo czuł się kimś niechcianym w Domu Dziecka. Trafił tam,
mając zaledwie sześć lat. Czy ktoś
powiedział
o Michale: dziecko –
miłość moja? Czuł się niechcianym
dzieckiem w placówce i nic nieznaczącym małym dzieckiem w szkole.
Prawdopodobnie nie dla wszystkich wychowawców w placówce i nauczycieli w szkole
był kimś obojętnym, nieakceptowanym, odrzuconym – ale on to tak zapamiętał!
Warto
postawić pytanie: dlaczego? Działania dydaktyczne, wychowawcze, profilaktyczne
i opiekuńcze traktowane są w szkole kompleksowo, służą realizacji tych
samych celów skierowanych na wszechstronny rozwój ucznia i powinny dotyczyć
wszystkich uczniów. Nauczyciel, oprócz
wiedzy i umiejętności związanych z realizacją określonych zajęć edukacyjnych,
powinien posiadać wiedzę z zakresu psychologii rozwojowej, wychowawczej,
psychologii zdrowia, problematyki uzależnień, socjologii i prawa. Niezbędne
jest również posiadanie zasobu kompetencji przydatnych w pracy wychowawczej.
Dziecko – duma moja
Tak chcieliby
myśleć o swoim dziecku wszyscy rodzice. Nauczyciele, wkładając wiele wysiłku w
nauczanie i wychowanie uczniów, również mają takie oczekiwania. Chcą, żeby
dzieci osiągały jak najlepsze wyniki, gdyż stanowią one najpełniejsze
potwierdzenie zawodowych kompetencji
nauczycieli, związanych z nauczaniem i wychowaniem.
Ale porównywanie osiągnięć
uczniów ze szkół jednego typu na danym terenie może prowadzić do niekorzystnego
zjawiska pogoni za jak najlepszą pozycją w rankingu. Wówczas wątpliwe wydaje
się wyrównywanie szans edukacyjnych, mało
realne – skupienie uwagi na osiągnięciach adekwatnych do możliwości
psychofizycznych uczniów, trudne – dostosowanie wymagań do możliwości.
Pojawia się potrzeba
podkreślenia, jak ogromne znaczenie dla oceniania osiągnięć ucznia ma dokonanie
w okresie przedszkolnym lub wczesnoszkolnym diagnozy obejmującej rozpoznanie
indywidualnych potrzeb rozwojowych i edukacyjnych ucznia, jego
zainteresowań i uzdolnień oraz możliwości psychofizycznych.
Zgodnie z przepisami Rozporządzenia Ministra Edukacji
Narodowej z dnia 17 listopada 2010 r. w sprawie zasad udzielania i organizacji
pomocy psychologiczno-pedagogicznej w publicznych przedszkolach, szkołach
i placówkach (Dz. U. Nr 228, poz. 1487): „§ 18. 1. Nauczyciele, wychowawcy grup wychowawczych oraz
specjaliści w przedszkolu, szkole i placówce prowadzą działania
pedagogiczne mające na celu:
1)
rozpoznanie indywidualnych potrzeb rozwojowych i edukacyjnych oraz możliwości
psychofizycznych uczniów, w tym uczniów szczególnie uzdolnionych, oraz
zaplanowanie sposobów ich zaspokojenia, w tym:
a) w przedszkolu – obserwację pedagogiczną zakończoną
analizą i oceną gotowości
dziecka do
podjęcia nauki w szkole (diagnoza przedszkolna),
b) w klasach I–III szkoły podstawowej – obserwacje i
pomiary pedagogiczne mające
na celu rozpoznanie u uczniów ryzyka
wystąpienia specyficznych trudności
w uczeniu się,
c) w gimnazjum i szkole ponadgimnazjalnej – doradztwo
edukacyjno-zawodowe;
2) rozpoznanie zainteresowań i uzdolnień uczniów, w tym
uczniów szczególnie
uzdolnionych,
oraz zaplanowanie wsparcia związanego z rozwijaniem
zainteresowań i uzdolnień uczniów.
2. W
przypadku stwierdzenia, że uczeń ze względu na potrzeby rozwojowe lub
edukacyjne wymaga objęcia pomocą psychologiczno-pedagogiczną, nauczyciel,
wychowawca grupy wychowawczej lub specjalista informuje o tym niezwłocznie
dyrektora przedszkola, szkoły lub placówki”.
Istotne są także zadania pedagoga
i psychologa określone przepisami § 29:
„Do
zadań pedagoga i psychologa w przedszkolu, szkole i placówce należy ponadto:
1)
prowadzenie badań i działań diagnostycznych dotyczących
poszczególnych
2)
uczniów, w tym diagnozowanie indywidualnych potrzeb
rozwojowych i edukacyjnych oraz możliwości psychofizycznych, a także wspieranie
mocnych stron uczniów;
3)
minimalizowanie skutków zaburzeń rozwojowych,
zapobieganie zaburzeniom
4)
zachowania oraz realizacja różnych form pomocy
psychologiczno-pedagogicznej w środowisku szkolnym i pozaszkolnym
poszczególnych uczniów;
5) prowadzenie
terapii indywidualnej i grupowej”.
Biorąc pod uwagę przypadek Michała, przy rzetelnym
podejściu do realizacji opisanych zadań, można było rozpoznać nie tylko
deficyty, zwłaszcza w sferze emocjonalnej i społecznej, ale przede
wszystkim wzmocnić jego poczucie wartości i samoocenę, odkrywając i rozwijając
uzdolnienia. Michał jest bardzo muzykalny, lubi i umie tańczyć.
W
przyszłości, jeżeli uda mu się ułożyć pozytywnie swoje dorosłe życie, chciałby
założyć szkołę tańca. Takie są jego marzenia. Uzyskanie wsparcia w zakresie
rozwijania uzdolnień
w
placówce zastępującej mu dom rodzinny i w szkole mogło być podstawą spełnienia
marzenia znacznie ważniejszego, może ktoś mógłby powiedzieć o Michale: dziecko
– duma moja.
Dziecko – troska moja
Zdiagnozowanie przyczyn utrudniających pełne
uczestnictwo ucznia w procesie dydaktyczno-wychowawczym na pierwszym etapie
edukacyjnym jest istotne dla oceny ryzyka wystąpienia problemów na dalszych etapach.
Michał
zaczął sprawiać trudności wychowawcze w ostatniej klasie szkoły podstawowej i w gimnazjum.
Próbował wziąć odwet za upokorzenia odczuwane w pierwszych latach szkolnych,
związane z odrzuceniem przez rówieśników i nierówne, w jego odczuciu,
traktowanie przez nauczycieli. Był z „bidula”, czuł się gorszy, nie miał domu i
nikogo bliskiego. Odczucia te nie mogły być podstawą pozytywnego rokowania co
do przyszłości Michała bez udzielenia mu pomocy specjalistycznej, poprzedzonej
diagnozą potrzeb.
Ujawnione w okresie adolescencji zaburzenia,
głównie w sferze emocji – manifestujące się niegrzecznymi, agresywnymi
wypowiedziami adresowanymi do nauczycieli i wychowawców, wagarami, bójkami na
terenie szkoły – stały się przyczyną skierowania wniosku do sądu rodzinnego o
zastosowanie wobec Michała środka wychowawczego w postaci umieszczenia najpierw
w młodzieżowym ośrodku socjoterapii, później (z powodu niezaakceptowania pobytu
w MOS i ucieczek) w młodzieżowym ośrodku wychowawczym.
Taka jest droga do placówki
resocjalizacyjno-wychowawczej niemal każdego kandydata, nie tylko wychowanka
placówki opiekuńczo-wychowawczej, nie tylko dziecka wychowującego się w
dysfunkcjonalnym środowisku rodzinnym, ale również dzieci ze środowisk
funkcjonujących prawidłowo, czyli z tzw. dobrych domów.
W 2011 roku Wydział Resocjalizacji i
Socjoterapii ORE wydał 11 tysięcy wskazań dla nieletnich umieszczanych w
młodzieżowych ośrodkach socjoterapii i młodzieżowych ośrodkach wychowawczych na
terenie całego kraju. Liczba miejsc w ośrodkach wynosiła
w tym
czasie 8136, co oznacza, że w przypadku niektórych nieletnich czynności
związane
z
wykonaniem orzeczenia sądu rodzinnego trzeba było powtórzyć kilkakrotnie, z
powodu
z
trudności w doprowadzeniu nieletniego do wskazanego ośrodka. Wszystkie miejsca
w
ośrodkach przez większą część roku były zajęte. Gdyby ponad 8 tysięcy
dzieci i młodzieży, przebywających często daleko od swojej rodziny, szkoły czy
kolegów z podwórka – co nie pozostaje bez wpływu na rozwój kompetencji
społecznych – zgromadzić w jednym miejscu, ich liczba byłaby porównywalna do
liczby mieszkańców średniej wielkości miasta; natomiast indywidualnie – czasami
w ośrodkach znajdowało się od jednego do dwóch uczniów z tej samej szkoły.
Zwracam uwagę na ten aspekt ze względu na skalę i stopień skompilowania
zjawiska, pragnąc pobudzić do refleksji wiele osób i instytucji ze środowisk
lokalnych odpowiedzialnych za rozwiązywanie problemów społecznych na danym
terenie.
Zgodnie
z treścią art. 5a ustawy o systemie oświaty zapewnienie kształcenia, wychowania
i opieki, w tym profilaktyki społecznej, jest zadaniem oświatowym jednostek samorządu terytorialnego różnych szczebli, w odniesieniu do szkół i placówek różnych typów.
i opieki, w tym profilaktyki społecznej, jest zadaniem oświatowym jednostek samorządu terytorialnego różnych szczebli, w odniesieniu do szkół i placówek różnych typów.
W związku z powyższym padają pytania
dotyczące skutecznego rozwiązywania problemów w środowisku lokalnym:
·
Czyją
troską powinno być odpowiednio wczesne zdiagnozowanie problemów małego dziecka
w szkole?
·
Jaki
wpływ może mieć wczesne udzielenie pomocy – adekwatne do zdiagnozowanych
potrzeb uczniów z deficytami rozwojowymi lub emocjonalnymi – na zmniejszanie ilości i rozwój sieci placówek
resocjalizacyjno - wychowawczych i socjoterapeutycznych na
terenie kraju?
Należy zaznaczyć, że są to najdroższe
placówki ze wszystkich subwencjonowanych
z budżetu państwa. Aktualnie istnieje 80
młodzieżowych ośrodków wychowawczych z liczbą miejsc: 4834 oraz 66
młodzieżowych ośrodków socjoterapii z liczbą miejsc: 3460 – łącznie 8294
miejsca dla uczniów, którzy z różnych powodów musieli opuścić swoje szkoły i
środowiska.
·
Na kim spoczywa obowiązek odpowiedniego
przygotowania kadry pedagogicznej szkoły do podejmowania działań
profilaktycznych i rozwiązywania trudnych sytuacji?
·
Jaki jest udział rodziców w budowaniu
środowiska wychowawczego szkoły?
·
Jakie
jest miejsce szkoły w lokalnych strategiach rozwiązywania problemów społecznych?
Znaczącą rolę w
osiąganiu satysfakcjonujących wyników nauczania, wychowania i opieki może mieć
dobra współpraca szkoły z rodzicami, poradnią psychologiczno-pedagogiczną,
placówkami doskonalenia nauczycieli, organem prowadzącym szkołę.
W środowisku lokalnym optymalnym modelem
sprzyjającym skutecznemu rozwiązywaniu problemów społecznych jest bliska
współpraca osób reprezentujących różne instytucje, w tym wspierające dziecko i rodzinę, oraz przedstawicieli
organizacji, którzy znają to środowisko i mają dobre
rozeznanie w problemach charakterystycznych dla danego terenu.
I tu pojawia się
potrzeba powrotu do opisanych losów Michała, który wkrótce osiągnie
pełnoletniość, ukończy w MOW gimnazjum i rozpocznie dorosłe życie. Nie ma
wątpliwości, że jego rodzina od początku będzie przeżywała kryzys, i to nie
tylko z powodu wielkiej troski Michała o to, czy będzie umiał zaspokoić wszystkie
potrzeby swojego dziecka, czego sam nie zaznał w dzieciństwie. Oboje młodzi
ludzie – on i matka jego dziecka, która
też była wychowanką placówki opiekuńczo-wychowawczej – muszą nauczyć się, jak
być dobrymi rodzicami, zadbać o warunki
materialne rodziny, podjąć ewentualnie dalsze kształcenie, dążąc do
wykorzystania osobistego potencjału dla dobra dziecka. Można mieć nadzieję, że
Michał odpowiednio ukierunkowany przez kadrę Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego,
w którym obecnie przebywa, nawiąże kontakt z lokalną instytucją mającą za
zadanie udzielenie wsparcia dziecku i rodzinie w kryzysie i że jego dziecko nie
będzie w przyszłości kwalifikowało się do umieszczenia w systemie pieczy
zastępczej.
Pisząc do „Słonecznej Skały” o
potrzebach dzieci, nauczycieli i rodziców, z przywołaniem postaci Janusza
Korczaka wielkiego pedagoga, dla którego miłość i kierowanie rozwojem dzieci
było najwyższym życiowym powołaniem nie sposób nie zwrócić uwagi także na Annę
Jenke jako mądrego nauczyciela, odpowiedzialnego wychowawcę, przyjaciela dzieci
i młodzieży, zwłaszcza „dzieci ulicy”. Zwracając się do nauczycieli, jako grupy
najbardziej elitarnej i odpowiedzialnej za wychowanie przypominała:
Bądźmy realistami i w tani sposób nie
pocieszajmy siebie i nie rozgrzeszajmy.
Za kilkanaście lat będą oceniać, jak nasze pokolenie wywiązało się
z odpowiedzialności za dzisiejsze czasy, za dzisiejszą młodzie (Z notatek Anny Jenke).
Za kilkanaście lat będą oceniać, jak nasze pokolenie wywiązało się
z odpowiedzialności za dzisiejsze czasy, za dzisiejszą młodzie (Z notatek Anny Jenke).
Teresa
Kaniowska – nauczyciel konsultant
Wydział
Resocjalizacji i Socjoterapii
Ośrodek Rozwoju Edukacji